Moja ocena: 4,25/5☆
Tytuł: Blue Lily, Lily Blue
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Cykl/Seria: Król Kruków
ISBN: 9788383190877
Liczba Stron: 416
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: twarda
Kategoria: Fantastyka, YA
Ciężko jest mi powiedzieć coś więcej, ponieważ wszystkie części już zlewają mi się w jedną opowieść bez podziału na tomy. Trudno jest wykrzesać coś z pamięci, ale spróbuję.
W części trzeciej widzimy już sporą zmianę w zachowaniu Ganseya, jak to przeszedł z "Prezydenta" w chłopaka, który mimo fortuny jest delikatny i boi się o swoje życie, które, jak ciągle przypomina autorka, niedługo dobiegnie końca. Powolutku mamy też rozwijany romans miedzy nim a Blue. Jednak jest to oczywisty wątek praktycznie od pierwszej strony. Nic zaskakującego, problemy chowanych przed wszystkimi uczuć (mimo, że wszyscy nie są ślepi i widzą co się dzieje).
Co mnie boli to w kółko wałkowane te same problemy. Ronan, który nie chce chodzić do szkoły, biedny Adam, bogaty Gansey, martwy Noah i w samym środku tego wszystkiego Blue i jej "skomplikowane" uczucia nastolatki. Nie powiem, powoli mnie to męczy. Nie lubię aż takiej powtarzalności i coraz bardziej uważam, że te książki można by było skrócić do może dwóch tomów, jakby się postarać to nawet do jednego (zdecydowanie książki byłyby o połowę krótsze gdyby nie gigantyczna czcionka i marginesy na pół strony).
Żeby nie było tak negatywnie to wrócę jeszcze do poprzedniego wątku, czyli do przemiany bohaterów. Wszyscy powoli się zmieniają (może oprócz Ronana, on tylko czasami pokazuje mniej chamską stronę). Adam powoli zaczyna odnajdować się w życiu na własną rękę i przestaje brać pomoc Ganseya za jałmużnę. Za to nasz Gansey stara się tak nie unosić z tonem i przestać być książątkiem plus pokazuje bardziej wyluzowaną stronę. Blue niby przechodzi ciężki czas przez zaginięcie matki, ale w sumie zachowuje się jak zawsze, co jest dla mnie niestety minusem, a postaci odejmuje z autentyczności. Do tego dorośli zachowują się zdecydowanie jak dzieci (Greenmantle patrzę na ciebie. Dzieciak do kwadratu tylko dać mu patyk do okładania pokrzyw)
Nadal smuci mnie niewykorzystany potencjał Pana Szarego (pojawia się zazwyczaj gdy trzeba komuś przyłożyć, kogoś zabić albo rzucić cytat z poezji staroangielskiej) oraz Noaha. Na tę chwilę właśnie jego postać lubię najbardziej, obawiam się, że w ostatnim tomie już nic się nie poprawi... Albo raczej nie dostanę z nim Happy Endingu... Ale o tym przekonam się już niedługo, bo już zaczełam czwarty tom. Nie mogę doczekać się zakończenia tej historii, bo jednak ogólny wątek nadal mnie przytrzymuje przy serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz