Moja ocena: 4/5☆
Tytuł: Time Out
Autor: Carlyn Greenwald, Todd Milliner, Sean Hayes
Wydawnictwo: Endorfina
Cykl/Seria: -
ISBN: 9788382314786
Liczba Stron: 360
Wersja: papierowa,posiadam
Oprawa: miękka, skrzydełka
Kategoria: YA, młodzieżówka
Barclay wpada na "znakomity" pomysł by przyznać się do swojej orientacji podczas apelu na rozpoczęcie sezonu koszykarskiego... Przy całej szkole i miasteczku... Nie myśli co może pójść źle, sądzi, że wszyscy będą go wspierać tak jak do tej pory, że staną za nim murem. Wszystkie te złudzenia ustają wraz z okrzykami szczęścia i wiwatami a na sali zapada ciężka cisza. Chłopak szybko podupada na zdrowiu psychicznym i widać jak stacza się po równi pochyłej w otchłań czarnych myśli.
Mimo tak drastycznego początku książka wywarła na mnie niezwykle miłe wrażenie. Nie spodziewałam się po niej wiele, w końcu wiedziałam, że będzie to szkolny romans ze sportowcem w roli głównej. Tu pozytywnie się zaskoczyłam. Na szczęście Barclay nie okazuje się bezmózgim mięśniakiem, który myśli tylko o sporcie (myśli tylko przez większość czasu, ale to jednak jego życiowa pasja, więc można mu wybaczyć). Chłopak zmaga się z wieloma problemami, nie tylko odrzuceniem, ale też nagłym brakiem wiary w siebie i przyjaciół. Do tego przeżywa żałobę po ukochanym dziadku, który był dla niego jak ojciec (bo ten biologiczny wyszedł po mleko). Koszykówka była dla niego wszystkim, ale gdy drużyna się od niego odwraca chłopak rezygnuje z pozycji kapitana jak i odchodzi z drużyny i jeszcze bardziej pogrąża się w czarnych myślach. Pomagają mu oczywiście przyjaciele, Amy, Tabby i nowopoznany Christopher (wszyscy wiemy zapewne o co z nim chodzi, wątek jakich wiele).
Przez większość książki widzimy ciągłe zmagania Barclaya by odnaleźć siebie w starym-nowym świecie, gdzie już nie każdy wita go z uśmiechem na ustach. Chłopak powoli zaczyna rozumieć, że nie jest zupą pomidorową i nie każdy musi go lubić. Lubię takie młodzieżówki gdzie bohaterowie myślą, postępują logicznie a ich głupie zachowanie nie jest zwalane na "hormony". Młodzi ludzie są różni, potrafią też o siebie zadbać jak i widzieć większy sens w tym co robią. Nie tylko imprezy i zioło a do tego agresja. Tu młodzi ludzie z liceum założyli kółko, w którym starali się namówić osoby z ich miasteczka do głosowania w wyborach do rady miasta i zarządu szkoły. Odkryli przy tym korupcję, odnaleźli niepodważalne dowody i (mimo, że nie ma tego w książce) myślę że zwyciężyli.
Książka zostawia po sobie bardzo dobre uczucia, daje nadzieję na lepsze jutro mimo, że może wydawać nam się, że nastała apokalipsa i wszyscy zginiemy. Dla mnie takie pozycje sią bardzo ważne, pokazują, że literatura młodzieżowa nie musi być skupiona tylko wokół romansów, dram szkolnych czy problemów nastolatki innej niż wszystkie. Mogą także napełniać nadzieją i wiarą w lepszą przyszłość, mimo, że akurat można nie dostrzegać światełka w tunelu lub gdy to światełko zdaje się pociągiem pędzącym w naszą stronę. Warto czasami zatrzymać się i pomyśleć o przyszłości, czy przeszłości, ale nie możemy przy tym zatracać teraźniejszości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz