20 paź 2025

(28/2025) Siódmy koci żywot, Beata i Eugeniusz Dębscy


Moja ocena:
2/5


Tytuł: Siódmy koci żywot
Autor: Eugeniusz Dębski Beata Dębska
Wydawnictwo: Agora
Cykl/Seria: -
ISBN: 9788326841736
Liczba Stron: 336
Wersja: papierowa, posiadam
Oprawa: miękka, skrzydełka
Kategoria: Kryminał
Czytałam: 17.10-19.10

  "Siódmy koci żywot" to książka-prezent od mojej przyjaciółki. Została skuszona zabawnym kryminałem i kotkiem na okładce. Teraz mnie przeprasza, że mi to kupiła.
 
  Cóż to był za koszmarek. Na szczęście krótki i prawie udało mi się go zmęczyć w jeden dzień, a pomagało w tym sztuczne napompowanie książki. Mam tu na myśli wielkość czcionki jak dla ślepego oraz marginesy tak duże, że chyba większych by się nie dało. Siadałam do tej pozycji bez uprzedzeń Nie znałam autorów, sama tej książki nie kupiłam. Początek wydawał się zabawny i ciekawy. Jak to kryminał, ktoś umiera, z tym, że samo zabójstwo jest pokazane z pespektywy kotki. Zwierzak ma swoje przemyślenia, bardzo nimi odbiega od sceny śmierci swojego właściciela. To zachęciło by czytać dalej. O jak ja się tym wpakowałam...

  Zacznijmy od rzeczy, które bolały mnie najbardziej. Po pierwsze, główna bohaterka, pani komisarz Magda Borkońska (imię zapamamiętałam dopiero na końcu książki) ma przezwisko Vileda, bo dobrze i sprawnie sprząta. C.O. Po drugie, wrzucanie słów "młodzieżowych" i slangowych, których było takie zatrzęsienie, że aż oczy bolały. "Smarciak" na telefon komórkowy (kto tak mówi?!?!?!), "labo"(laboratorium), "lapek", "internety". Do tego spolszczenia i nie trzymanie się jednej pisowni: "mejlach", "tiszertu", "filmu trzy de". V liceum ogólnokształcące, które było zapisywane na każdy możliwy sposób w tym "5 liceum ogólnokształcące" oraz "piątym el-o". Musieli mnie trzymać bo ledwo wytrzymałam. Do tego wciskane w najmniej odpowiednie miejsca zabawy słowne. "Mercides" i "Porsche bardzo", "Spierdalajlamy stąd", "Coś taki Radoń-sny?" (do faceta nazwiskiem Radoń). Myślicie, że to wszystko? Otóż nie, to tylko wybrane fragmenty, które zabolały najmocniej. Inaczej musiałabym robić więcej zdjęć niż czytać książkę.

  A teraz o głupotkach. Powtarzanie czynności, czy słów... Typu "wysiadła i zapaliła. Ulica była pusta. Zapaliła papierosa", "zaparkowanych stało kilkanaście samochodów, może tuzin, może piętnaście, autobus i mężczyzna w bjesbolu"(co on miał kij na sobie?!).  Wyrażenia nie mające sensu, które powinny odpaść przy uważnym oku redaktora takie jak "Zapaliła i od razu odłożyła papierosa, żeby migiem strzelić w ekspers kapsułką.", "kocich szczeniąt", czy " Rozejrzała się po balkonie, dwie skrzynki z anorektycznymi kwiatami i dwie inne z bulimicznymi". Jak ktoś mi wytłumaczy jak kwiaty mogą mieć bulimię to będę wdzięczna! Do tego dochodzi akcja z autem, gdzie rozmawiają zwierzęta i uważają, że "auto z paką" to auto kombi... Później poznajemy dokładny model i jest to Ford Mondeo kombi. Autorzy chyba nie widzieli auta z paką...

  Kolejna niespójność w tekście jest gdy pojawiają się wstawki z języków innych niż polski. Czasami jest coś po serbsku bez tłumaczenia, później jest po angielsku, od razu pod tym przetłumaczone to samo po polsku, dalej w książce "powiedział po serbsku" gdzie dialog jest normalnie napisany po polsku. Ktoś może powiedzieć, że może ten ostatni zabieg jest przez to, że autorzy nie znają serbskiego... Tylko, że kawałek dalej jest "powiedział po angielsku" a dialog napisany jest po polsku bez słowa po angielsku jak to było wcześniej gdzie napisano podwójnie... Czyli pierwsza akcja z językiem angielskim była po to żeby sztucznie napompować książkę? Komuś znaków brakowało do wymagań? Nie mnie oceniać...

  Kończąc. Książka potrzebowałaby porządnej redakcji, która by to wszystko spięła i chwyciła autorów za jaja. Wtedy sama historia mogłaby balansować na ocenie 4-4,5/5. Niestety, ale niekonsekwencja nazewnictwa, boomerskie wyrażenia i jakiś kulawy humor odejmuje tej pozycji wiele. Na tyle, że zostałam porządnie odstraszona od tych autorów i nie sięgnę po ich książki nigdy więcej. Przynajmniej nie z własnej woli. Osobiście nie polecam pozycji, jeśli chcecie cierpieć sami to proszę bardzo. Ja umywam ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz