18 mar 2025

(07/2025) Niebo ze stali. Robert Wegner


Moja ocena:
4/5


Tytuł: Niebo ze stali
Autor: Robert Wegner
Wydawnictwo: Powergraph
ISBN: 9788361187417
Liczba Stron: 624
Wersja: elektroniczna
Oprawa: twarda
Kategoria: Fantastyka


  Kolejna część za mną. Czy było lepiej gdy historie postaci zaczęły się łączyć?  

  Niestety ale.. Nie. Mam mały problem z tym cyklem, nie szarpie wątrobą. Nie jest zły, ale też bym go nie umieściła w top ulubionych serii. Na razie wiele rzeczy się rozkręca, powoli wchodzimy głębiej w historie... Ale pomiędzy fabułą, która mnie ciekawi, coraz większą liczbą sekretów i magii mamy nieskończenie wiele walki, wojny i bitki. Naprawdę w pewnym momencie jak nigdy miałam ochotę pomijać opisy. Nie chcę tu mówić, że sceny są źle napisane(bo nie sią), po prostu dla mnie jest ich zdecydowanie za wiele. Po przeczytaniu Zachodu zdecydowałam, że przeczytam całą serię, ale gdybym wiedziała co się dzieje w Niebie ze stali... Mogłabym zrezygnować. Jednak wolę tajemnice bogów i ich porachunki niż wojnę Verdanno z Se-kohlandczykami. Niemniej książka wniosła sporo treści, pokazała nam bliżej kulturę plemion, wozaków i meekhańczyków. Do tego dostaliśmy kawał mięska związanego z lore całości(nie chcę wdawać się w szczegóły by ominąć spoilery).

  Całą część ratowała mi Górska Straż. Naprawdę czekałam z niecierpliwością na ich rozdziały, parę razy ubawili mnie do łez. Ta tendencja zmieniała się dopiero w ostatnich 100-150 stronach, gdzie wszystkie wątki zaczęły mnie wciągać tak, że nie mogłam się oderwać od lektury. Końcówka zdecydowanie poszła mi najszybciej względem całej książki.

  Niestety oprócz plusów widzę też minusy. Jeden z nich ma imię na K i jeździła w czaardanie. Niestety, ale jakoś jej nie polubiłam, jej historia za wolno się dla mnie rozwija. Autor rzuca nam ochłapy jej zdolności, wskazówki, że może się za tym kryć coś więcej, ale dwie strony dalej wraca do innego wątku jakby nic się nie stało. Rozumiem, że są plany na pozostałe tomy i nie można dać wszystkiego naraz, jednak chciałabym coś więcej by ją polubić (a narazi się na to nie zanosi).

  Druga sprawa to przywódca Se-kohlandczyków, Ojciec wojny. Dla mnie jest strasznie płytko napisany. Rozumiem, że ma być zimnym skurwielem, ale jednak jakoś tego nie czuję. Okay, zrobił złe rzeczy, za które większość czytelników może go nienawidzić, jednak jest to dla mnie takie puste okrucieństwo, raczej zimna kalkulacja socjopaty niżeli potwór na jakiego go kreowano we wcześniejszych opowieściach. Do tego dodam. że w związku z nim pojawia się dla mnie pewna dziura fabularna. (nie chcę się o niej rozpisywać, znów ze względu na spore spoilery)

  Pomijając te mniejsze potknięcia czy moją niechęć do panienki o zielonych oczach, seria zapowiada się nadal na ciekawą, nie mogę się doczekać kolejnego tomu i powrotu do Meekhanu. Liczę na to że autor pozostanie w zdrowiu i dokończy swój pomysł na świat, bo jak na polską fantastykę jest naprawdę dobrze. Życzę panu Wegnerowi wydania również za granicą by więcej osób mogło poznać ten świetnie wykreowany świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz